środa, 22 maja 2013
Rozdział 2
środa, 1 maja 2013
Rozdział 1
Obudziłam się jak zawsze ,o ósmej ,przeciągnęłam się i ziewnęłam. Zeskoczyłam z łóżka i stanęłam przed lustrem. W odbiciu zobaczyłam dziewiętnastolatkę o włosach tak rudych ,że praktycznie czerwonych ,dużych ,fioletowych oczach ,małym ,lekko zadartym nosie i przylegających do głowy ,szpiczastych uszach. Lekko potrząsnęłam głową strząsając grzywkę z oczu i wyciągnęłam z szafy ubrania ,czarne legginsy i jasnofioletową tunikę. Szybko się przebrałam ,na nogi wciągnęłam ciemnoszare trampki do kolan ,a włosy spięłam w luźnego koka ,z którego wypuściłam kilka luźnych kosmyków ,przy biodrze przyczepiłam sztylet. Szybko przeszłam z sypialni do kuchni ,zjadłam szybkie śniadanie ,złapałam z krzesła moją torbę i wybiegłam z domu. Wyszłam na głównym placu Luminossi ,stolicy Paradwyn. O tej porze było tu strasznie tłoczno ,w powietrzu unosił się zapach świerzego chleba i czekolady. Przerzuciłam torbę przez ramię i ruszyłam w stronę obserwatorium Voida. Ludzie mówili o nim różne rzeczy ,że coś kombinuje ,jest podejrzany i ma układy z ciemnymi mocami ,szczerze to sama nie bardzo mu ufałam no ale co ja miałam do gadania? Płacił mi więc nie marudziłam ,wykonywałam wszystkie zamówienia jakie dostawałam. Chociaż sama nie rozumiałam po co mu muszle z dna Świętego Jeziora Gwiazdy Północnej... Bardzo twórcza nazwa nie? Ech ci nasi przodkowie...
-Kira!-usłyszałam znany mi głos.
Odwróciłam się i zobaczyłam przeciskającego się przez tłum czarnowłosego chłopaka o błyszczących ,zielonych oczach ,uśmiechającego się szeroko.
-Sicam...-zaśmiałam się kiedy chłopak chamując potknął się o własne nogi-Jak zawsze efektowne wejście.-stwierdziłam.
-Wejście Smoka mam opanowane do perfekcji.-odpowiedział uśmiechając się bezczelnie-A co do smoków znowu idziesz do niego?-zapytał.
-Skoro mi płaci to spełniam jego zamówienia...-wzruszyłam ramionami-Czego mamy się bać? Mamy wszystko ,co jest potrzebne ,nie ma na co narzekać więc czego się bać? Skoro on chce się bawić w jakieś czary mary to jego sprawa...
-Ale przecież... echhhh nieważne ,ciebie i tak nie przegadam.-westchnął Sicam kręcąc głową.
Nic nie odpowiedziałam tylko zaśmiałam się i spojrzałam w górę na błękitne niebo.
-Chcesz?-zapytał po chwili Cam podając mi papierową torebkę z bułkami czekoladowymi.
-Od kogo?-spojrzałam na niego.
-Ukradłem bratu ,on nigdy tego nie zauważa.-odpowiedział.
-Jak zawsze...-zaśmiałam się biorąc jedną z bułek-Dzięki Cam.-dodałam i poczochrałam mu włosy.
-Ej noo...układałem je piętnaście minut.-mruknął.
-Taaaaa jasne...ty nigdy się nie czeszesz.-rzuciłam z rozbawieniem.
-Pani wiem wszystko powraca?-czarnowłosy lekko mnie szturchnął-Zaraz zaczynamy trening ,muszę lecieć ,nie wpakuj się w coś.-dodał po chwili.
No tak ,Sicam szkolił się na łucznika w naszej armii ,sama nie wiedziałam po co to ,przecież panował pokój ,ale nic nie mówiłam.
-Może zobaczymy się w lesie.-rzuciłam za nim i ruszyłam dalej do obserwatorium.
Szłam jedną z głównych ulic miasta wspominając zeszłotygodniowe obchody Święta Vestari ,było to jedno z naszych najważniejszych świąt. Uśmiechnęłam się na wspomnienie wieczora z Sicamem i Stellą. Nie zauważyłam kiedy dotarłam pod szklane drzwi obserwatorium ,weszłam bez pukania i od razu skierowałam się do głównej pracowni. Pomieszczenie było na tyle duże ,że zmieściłyby się tu trzy smoki ,wypełniały je różne artefakty ,których pochodzenia i działania wolałam nie znać ,pośrodku pomieszczenia był ustawiony znajomy mi już niebieski kryształ z Ellai ,był wielkości dorosłego człowieka ,bił od niego delikatny blask i delikatnie ogrzewał pomieszczenie. Spojrzałam w górę na szkalny sufit w kształcie kopuły ,przez który można było obserwować niebo.
-Void!-odezwałam się zdejmując torbę z ramienia-Mam dla ciebie te muszle!-dodałam kiedy nie usłyszałam odpowiedzi.
-Spokojnie ,przecież się nie pali.-odpowiedział mi męski głos.
Jeżeli wyobrażacie sobie Voida jako starego ,brodatego faceta w dziwnej szacie nie możecie się bardziej mylić. Jest on starszy ode mnie o sześć lat ,ubiera się jak każdy normalny człowiek ,ma blond włosy i szare oczy lekko bladą skórę i jest dość chudy ale też nie jest słaby.
-Nie pali się ale mam jeszcze parę zamówień do wykonania.-odpowiedziałam przewracając oczami.
-Nie panikuj tak młoda ,wszyscy wiedzą ,że jesteś najszybszą dziewczyną w całym mieście i całymi dniami łazisz po lesie.-stwierdził Void wyciągając ręce z kieszeni i uśmiechając się ironicznie.
-Tylko się nie podlizuj ,ja jedynie wykonuję zamówienia i nic więcej ,jak dla mnie całe te twoje sztuczki są podejrzane ale to już nie jest mój problem.-powiedziałam wyciągając z torby mały pakunek ,który rzuciłam do czarnoksiężnika-A teraz zapłata.
Void podał mi skórzaną torebkę ,w której zabrzęczały monety. Bez sprawdzania ile tam jest schowałam ją do torby ,o czarnoksiężniku możnabyło powiedzieć wiele ale wiedziałam ,że płaci uczciwie więc ufałam mu w tej kwesti.
-To ja już się zwijam.-dodałam kierując się do wyjścia.
-Poczekaj chwilę.-zatrzymał mnie Void.
-Co jeszcze? Masz co chciałeś i tyle.
-Mam jeszcze jedno zamówienie.-powiedział a ja zatrzymałam się w półkroku i odwróciłam się w jego stronę.
-Jakie?-zapytałam.
-Ważne ,zapłacę dwa razy więcej niż dzisiaj.-odpowiedział.
-O co chodzi?-spytałam.
-W nocy widziałem jak coś spada od strony Vestari ,wylądowało gdzieś nad Laguną Duchów...-wyjaśnił.
-I mam ci to przynieść a ty jak zawsze nie powiesz po co.-stwierdziłam opierając się o framugę drzwi.
-Nie wiem co to będzie więc łap.-rzucił w moją stronę parę czarnych rękawiczek-Są odporne na wszystkie znane mi materiały ,powinny wystarczyć.-powiedział.
-Yhym...-mruknęłam oglądając rękawiczki.
-Powodzenia.-usłyszałam jeszcze na odchodnym.
-Nie dzięki.-odpowiedziałam i wyszłam na ulicę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A oto pierwszy rozdział ^^. Rozdział z dedykacją dla mojej kochanej ,cudownej Oli ,jesteś niezastąpiona :*. A do mojej sis Wiki Zdechlaka Spamiarza ,nie ciuluj mi tu ciulu ,ja pisałam z telefonu a nie jestem słownikiem jak ty ale i tak cię kocham :P.